W naszej praktyce często obserwujemy daleko posuniętą ostrożność inwestorów, którzy decydują się na uzyskanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach przedsięwzięcia „na wszelki wypadek”, nie wiedząc jeszcze czy planowana inwestycja rzeczywiście osiągnie progi, od których taka decyzja byłaby wymagana. Motywacją jest zazwyczaj chęć uniknięcia opóźnień w dalszych etapach procesu inwestycyjnego lub niepewność co do przyszłych zmian w projekcie. Takie podejście wydawać by się mogło przejawem przezorności. W praktyce może jednak prowadzić do niepożądanych przez inwestora konsekwencji prawnych.
Decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach, zgodnie z art. 71 ust. 1 ustawy o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko (w dalszej części tekstu zwaną „ustawą środowiskową”), określa środowiskowe uwarunkowania realizacji przedsięwzięcia. Decyzja taka wprowadza pewne wymogi zarówno na etap realizacji jak i eksploatacji przedsięwzięcia.
Mogą one dotyczyć zarówno dopuszczalnych parametrów samego przedsięwzięcia, jak i takich obowiązków jak prowadzenie monitoringu w zakresie fauny lub flory czy też ograniczenia co do czasu i sposobu prowadzenia robót budowlanych. Jest to więc dokument wyznaczający ramy, w jakich dana inwestycja może zostać zrealizowana i być eksploatowana.
Zgodnie z art. 71 ust. 2 ustawy środowiskowej, obowiązek uzyskania decyzji środowiskowej dotyczy przedsięwzięć mogących zawsze znacząco lub potencjalnie znacząco oddziaływać na środowisko. Zakres tych przedsięwzięć został określony w rozporządzeniu Rady Ministrów w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko. Dokument ten precyzuje progowe parametry planowanych inwestycji, dla których decyzja środowiskowa jest obligatoryjna. Przykładowo, uzyskanie decyzji środowiskowej wymagane jest, co do zasady, dla zabudowy przemysłowej lub magazynowej o powierzchni zabudowy co najmniej 1 ha, instalacji fotowoltaicznych obejmujących minimum 2 ha, zabudowy mieszkaniowej o powierzchni co najmniej 4 ha na podstawie obowiązującego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego lub 2 ha w przypadku braku takiego planu oraz parkingów lub garaży o powierzchni użytkowej przekraczającej 1 ha. Zgodnie z rozporządzeniem, w każdym z tych przypadków niższe progi obowiązują dla inwestycji planowanych na terenach objętych formami ochron przyrody.
Co istotne, zgodnie z art. 72 ustawy, uzyskanie decyzji środowiskowej powinno nastąpić przed wystąpieniem o decyzję o warunkach zabudowy oraz pozwolenie na budowę. Ustawodawca zakłada więc, że to dokument wyjściowy, poprzedzający dalsze etapy procesu inwestycyjnego. Na etapie uzyskiwania decyzji środowiskowej inwestor zazwyczaj nie dysponuje więc jeszcze pełnymi danymi technicznymi ani sprecyzowaną koncepcją projektową przedsięwzięcia. Z tego względu decyzja ta ma charakter ramowy. Sentencja takiej decyzji określa zazwyczaj maksymalne dopuszczalne kluczowe parametry danej inwestycji tj. np. maksymalną powierzchnię.
W praktyce zdarza się jednak, że inwestorzy występują o decyzję środowiskową, mimo że planowane przedsięwzięcie nie musi docelowo przekroczyć progów kwalifikujących je jako mogące znacząco oddziaływać na środowisko. Ramowy charakter decyzji środowiskowej, zazwyczaj pozwala na realizację inwestycji o mniejszych niż maksymalne wnioskowane parametrach.
Wydana decyzja wiąże jednak organ i inwestora w zakresie określonych w niej warunków, w odniesieniu do określonego w niej przedsięwzięcia. Inwestor zobowiązany jest do realizacji i eksploatacji tego przedsięwzięcia w sposób zgodny z wynikającymi z tej decyzji ograniczeniami. W efekcie, mimo że formalnie decyzja nie była konieczna, staje się wiążącym dokumentem, którego postanowień nie można następnie zignorować tylko z powodu zmniejszenia parametrów inwestycji poniżej określonych w rozporządzeniu progów.
Uzyskanie decyzji środowiskowej „na zapas” może więc prowadzić do sytuacji, w której inwestor sam ogranicza swobodę realizacji, a następnie eksploatacji inwestycji. Zamiast uproszczenia procesu, pojawiają się dodatkowe obowiązki i formalności. W konsekwencji, okazuje się, że ze śpiewem „zielono mi” na ustach, inwestor sam nakłada na siebie „kaganiec” dodatkowych ograniczeń, które wcale nie musiały się dla tej inwestycji pojawić. Warto więc już na tym wstępnym etapie przeanalizować, czy planowana inwestycja rzeczywiście przekraczać może progi, od których konieczne staje się uzyskanie decyzji środowiskowej.
Chcesz dowiedzieć się więcej?
Napisz do nas!
Weronika Wlasienko, Counsel
weronika.wlasienko@ngllegal.com